MANILLA ROAD- The Courts Of Chaos LP High Roller Rec 2011
Dziewiąty pełnowymiarowy album MANILLA ROAD pierwotnie wydany w roku 1990 chwile po tym wydarzeniu zespół przestała istnieć ,powodem tej decyzji był narastający konflikt po między Randym a Scottem i choć panowie totalnie się nie znosili to jednak jakimś trafem udało im się nagrać pożegnalny album ,a jaka była zawartość muzyczna ostatniego albumu MANILLA ROAD w klasycznym składzie? Otóż kompozycyjne materiał jak najbardziej muzycznie się broni, kompozycje mają bardzo złożoną i wielowarstwową budowę ,a przy tym jest to niezwykle zróżnicowana i bogata w dźwięki muzyka niosąca ze sobą spory ładunek emocji i tego klasycznego epik metalu ze sporymi naleciałościami thrash-u, ogromnym minusem tego materiału jest rezygnacja Randy'ego z rejestracji akustycznych bębnów na rzecz automatu perkusyjnego który w tym przypadku bardzo psuje nastrój płyty i choć do samych kompozycji nie można się przyczepić ,bo co jak co są naprawdę dobre ,to jednak automat skutecznie psuje całość ,dodatkowym minusem na płycie jest nadmiar klawiszowych podkładów Randy'ego co niestety nieco rozwodniło muzykę. Natomiast ogromnym atutem tego albumu są szalenie dobre Riffy i naprawdę doskonałe liryki Marka mocno inspirowane Howardem i Lovecraftem ulubionymi pisarzami Sheltona. Mimo oficjalnego rozpadu zespołu w roku 1992 ukazała się kolejny materiał sygnowany nazwą zespołu "Circus Maximus" wielu zastanawiało się jak to się stało, że kapela nie istnieje ,a wytwórnia wydaje kolejny album MANILLA ROAD, otóż Black Dragon bez zgody Marka Sheltona , wypuszcza jego solowy projekt The Circus Maximus jako kolejny album MANILLA ROAD który tak naprawdę nie miał zbyt wiele wspólnego z dotychczasową działalnością zespołu ,jedynie trzy kompozycje Marka na tej płycie w jakiś sposób nawiązują stylistycznie do tego albumu reszta utworów będąca kompozycjami pozostałych członków zespołu Aarona Browna i Andrewa Crossa to już zupełnie inna bajka.