Do tego albumu mam ogromny sentyment, ponieważ była to pierwsza płyta MOTÖRHEAD, jaką było mi dane usłyszeć. Był to czas głębokiej komuny, gdzie zdobycie płyty dla przeciętnego zjadacza chleba było poza zasięgiem, w sklepach na półkach był jedynie ocet, a większość towarów była reglamentowana na kartki.
Zdobycie w tamtym czasie kaset czy szpul magnetofonowych było niezłym wyzwaniem. Byłem szczęśliwym posiadaczem gramofonu (a raczej frezarki do winyli) firmy Artur. Ponadto mieliśmy w domu szpulowy monofoniczny magnetofon ZK 140.
Niestety szpule do tego sprzętu były rzadkością, człowiek musiał mieć wiele szczęścia lub dobre układy, by w sklepie dostać cokolwiek. Dlatego, kiedy starsi koledzy na osiedlu zaoferowali mi za pożyczenie mojego jedynego winyla KISS – Unmasked nagranie kilku metalowych albumów, bez zastanowienia dałem im szpulę mojej matki, na której miała swoje ulubione numery Abby, Boney M., Budki Suflera i inne niestrawne dla mnie kawałki.
Dzień później dostałem z powrotem swój winyl + nagraną taśmę, na której pojawił się JUDAS PRIEST – Point of Entry oraz MOTÖRHEAD – Iron Fist. Było to dla mnie spore zaskoczenie, bo do tej pory nie słyszałem obu zespołów.
Do dziś mam wielki sentyment do obu tych krążków. Z tymi płytami wiąże się u mnie niezła anegdota: matka zaprosiła kiedyś znajomych na mini party i chciała się popisać swoimi szlagierami, jakie zdziwienie wywoła muzyka, która znalazła się na tej szpuli. I tak znajomi matki poznali MOTÖRHEAD.
Kiedy od ojca dostałem swój pierwszy magnetofon kasetowy firmy Grundig, zacząłem rozglądać się za kasetami i tak natrafiłem na studio nagrań na Rynku w Krakowie, gdzie po raz pierwszy było mi dane zobaczyć oryginalny winyl Iron Fist.
Zrobiło to na mnie niezwykłe wrażenie, szczególnie zdjęcie zespołu z insertu – bardzo ucieszyło mnie, że winylowa reedycja wydana przez BMG ma sporo zdjęć z tej sesji. Gdy przeglądam booklet, odzywają się młodzieńcze wspomnienia, kiedy katowałem bezlitośnie sąsiadów tą muzyką.
MOTÖRHEAD na zawsze pozostał dla mnie zespołem bardzo ważnym, a Iron Fist, choć nie tak popularny, jak Overkill czy Ace of Spades, jest do dziś dla mnie albumem mającym wysoką pozycję w rankingu ulubionych.
Kiedy dorwałem dwa koncerty Unleashed In the East JUDAS PRIEST i No Sleep ‘til Hammersmith MOTÖRHEAD, byłem oczarowany. Przez dłuższy czas myślałem wtedy, że MOTÖRHEAD to najbardziej ekstremalny Heavy Metalowy band na świecie.
Z czasem zrozumiałem, że jestem w błędzie, ale wtedy byłem porażony tą muzyką. Wiele razy wyobrażałem sobie ten band na żywo, niestety żelazna kurtyna dość skutecznie nas izolowała od tego typu atrakcji. Na koncert MOTÖRHEAD w Polsce przyszło mi jeszcze bardzo długo czekać.
Moje marzenie ziściło się 6.12.2000 roku, kiedy Lemmy zagrał koncert w warszawskiej Stodole. To było ogromnie, niezapomniane przeżycie i choć sam koncert opóźnił się całe 4 godziny – przez co czekaliśmy w zimnie przed klubem, a ja załapałem zapalenie oskrzeli – ten gig wrył mi się w pamięć jako jeden z najlepszych, jakie kiedykolwiek było mi dane oglądać.
Po tym występie było mi dane jeszcze dwa razy widzieć zespół na żywo i zawsze było to dla mnie wielkie przeżycie. Dlatego bonus na tym wydaniu, w postaci pełnego koncertu z klubu Apollo jest bardzo miłym dodatkiem.
Wracając do Iron Fist – warto przypomnieć, że jest to ostatni album MOTÖRHEAD nagrany w składzie Lemmy Kilmister, Phil „Philthy Animal” Taylor, „Fast Eddie” Clarke. Po 40. latach ten materiał zachował świeżość, a czas obszedł się z tym dziełem niezwykle łaskawie.
Cieszę się, że w 40. rocznicę Iron Fist BMG zdecydowało się na tak piękne wydanie tego dzieła, gdzie obok zremasterowanej wersji albumu znalazło się sporo rarytasów, m.in .niepublikowane nagrania demo i wersje alternatywne oraz pełna wersja koncertu „Live at Glasgow Apollo” z 1982 r. W sumie 3 winyle wydane w twardej książkowej oprawie, z bardzo bogatym bookletem, w którym znalazło się sporo zdjęć z sesji zdjęciowej znanej nam z kilku promocyjnych zdjęć do Iron Fist, stylizowanej na rycerzy – choć zawsze kojarzyły mi się te stroje z filmem MadMax.
Oczywiście nie zabrakło również ćwieków, łańcuchów, mieczy i hełmów Snaggletooth. Jest tu kilka mniej znanych zdjęć z tej sesji zdjęciowej. Booklet zawiera szczegółową historię MOTÖRHEAD z okresu Iron Fist, w tym wspominki dotyczące osławionego występu zespołu w Glasgow w klubie Apollo w 1982r.
Dla tych, którzy nie zbierają winyli, BMG przygotowało również wydanie CD w formie digibooka, zawierające dwa srebrne krążki – w sumie 44 utwory MOTÖRHEAD.
Większość fanów od dawien dawna ma Iron Fist na swojej półce, jednak to wydanie zasługuje, by sięgnąć po nie, by rozkoszować się całą masą dodatków przygotowanych przez BMG na tą wyjątkową rocznicę IRON FIST.
To wydanie sprawiło mi wiele radości i przywołało lata mojej młodości, kiedy zaczynałem przygodę z Heavy Metalem. Iron Fist na zawsze będzie dla mnie jednym z najważniejszych albumów w historii gatunku.
Dzięki tej muzyce Lemmy będzie wiecznie żywy, wciąż rozpalając ogień naszej pasji do tej wiekopomnej muzyki.
NecronosfratuS