WARMONGER- Rites of Vegence LP 2009 HighRoller Rec
Kiedy po raz pierwszy dowiedziałem się, że kapela istnieje od 2000 roku i dopiero w 2009 roku nagrała swój debiut, podchodziłem do tego z małą rezerwą. Bez jaj, chłopaki potrzebowały prawie dekady, by dojrzeć do rejestracji swojego pierwszego albumu, ale kiedy to usłyszałem, krew poszła z uszu, a szczena opadła mi tak, że nie mogłem jej długo odnaleźć :) Kładąc na talerzu mojego gramofonu ten winyl, spodziewałem się, że nie będzie to muzyka do snu. Już od pierwszych sekund moje przypuszczenia potwierdziły się w 666% pachnącego siarką i smołą Oldschool Thrash Metalu. Bardzo energetycznie zagrany metal, z tym obskurnym starym brzmieniem - pycha! Strona A rozpoczyna się od miłego intra, iście z Piekła rodem po to, by przejść za chwile w zmasowany atak opętanych przez Metal chłopaków z WARMONGER. Świetnie niszczący numer i jak tu nie stać się „Possessed by Metal” :) „Senseless War” - tu żarty się skończyły. To stalowa pięść prosto w pysk! Już sobie wyobrażam te numery zagrane na koncercie - totalne zniszczenie!!! Kolejny kolec w oko pozerów to „Warmonger”, który w pierwszej części sieje zagładę niczym MARDUK, po czym przechodzi w nieco bardziej melodyjny thrash metalowy klimat. „Rabid Sex Ambition” to jeden z moich faworytów na tej płycie. Numer zagrany ni to szybko, ni to w średnim tempie. Przypomina nieco dokonania TOXIC HOLOCAUST, ale to akurat mi wcale nie przeszkadza, czuć tu krew lejącą się po ścianach – rewelacja! „T.N.T” to dla odmiany speed metalowy numer, rozpoczynający się wysokim zaśpiewem wokalisty po to, by znowu rozkręcić się na dobre. Takie granie łechce moją mroczną duszyczkę :) Ciężko wytrzymać tę intensywność, tym bardziej że przede mną za chwilę ostatnim numerem na tej stronie będzie cover CELTIC FROST „Into The Crypts of Rays”. O tak, tego mi było trzeba i tu moja głowa za chwile odpadnie. Już nie jestem w stanie siedzieć spokojnie, słuchając tych dźwięków! Oj dzieje się, dzieje! WARMONGER zagrał ten numer naprawdę zajebiście, wokół mnie, o zgrozo, zgliszcza! Chyba poniosło mnie trochę za bardzo :) Stronę B rozpoczyna bezpardonowy „Right of Vengence”, mega energetyczny numer z totalnie koszącymi gitarami i tym rozdającym razy wokalem. Całość świetnie łączy w sobie agresję ze średnimi tempami, po których solowe partie gitar dają o sobie wyraziście znać. To pewne, że w Piekle słucha się takiej muzyki!!! „Merciless Riot” to kolejny metalowy hymn Włochów, nieco wolniejszy i bardziej techniczny step a’la DESTRUCTION, chwilę potem zamienił się w gnający z szybkością światła speed metalowy numer i znowu to doskonałe wyhamowanie, by przejść w średnie nieco potężniej brzmiące klimaty. „Spiral Oppression” to bardzo klasycznie brzmiący numer, mający w sobie sporo emocji charakterystycznej dla niemieckiej sceny thrash lat 80tych z tymi slayerowskimi solówkami pełnymi sprzężeń i podciąganych wajch. „Nothing Behing The Mask” to numer jeszcze bardziej nawiązujący do klimatu Slayer. Ogromny ładunek energii. Sam utwór pochodzący z demo „Beermaniac” został zarejestrowany w październiku 2003 i jest jednym z dwóch bonusów na tym winylu. Ostatnim numerem na krążku jest kompozycja pochodząca z demo „Marching On The Wrath” zarejestrowana w 2002 roku „The Warpath”. To nieco bardziej surowo i obskurnie brzmiący numer, dzięki czemu zyskuje jeszcze bardziej na szczerości. Nie ma tu plastiku, jest napierdalający wszechobecny oldschool metal, kończący się outrem z pola bitwy. Jakież to wymowne he he :) Rewelacja! To trzeba mieć na swojej półce! Polecam!!!