TROUBLE –Plastic Green Head DLP
Kolejna perełka, która po 15 latach doczekała się winylowego wydania, a muszę przyznać, że album wydany jest naprawdę przepięknie. Gatefold na fioletowym winylu to oczywiście jedna z czterech opcji, ponieważ „Plastic Green Head” ukazał się jeszcze na purpurowym, białym i czarnym - wszystko w limitowanych edycjach! I jak tu nie kochać winyli :) Sama zawartość tego albumu nieco odbiega od tego, co było nam dane poznać na czterech pierwszych albumach. Tym razem TROUBLE postanowiło eksplorować tematy muzyki końca lat 60tych. Sporo tu hipisowskiego stoner rocka. Warto również zwrócić uwagę na dwa covery na tej płycie. Pierwszy z repertuaru MONKEES to „The Porpoise Song”, bardzo Hendrixowa kompozycja, utrzymana w klimacie lat 70tych oraz „Tomorrow Never Knows” THE BATLES. Jako pierwszy utwór na stronie A pojawia się tytułowy „Plastic Green Head”. Bardzo dobry numer nadający charakter albumowi. Mocny, rasowo brzmiący, z dużym ładunkiem emocji, doskonałe iskrzące solówki, mocny i dość agresywny jak na Wagnera wokal wykrzykujący frazy niczym bestia. „The Eye” to rytmicznie tocząca się kompozycja utrzymana w średnich i dość ciężkich tempach, przecinanych od czasu do czasu iskrzącymi aczkolwiek nie bardzo szybkimi solówkami. „Flowers” to kolejny numer na tym albumie. Mamy tu do czynienia z hipnotycznym i nieco hipisowskim numerem, doskonale wprowadzającym nas w klimat przeplatany dość mocnymi rockowymi partiami solowych gitar świetnie uzupełniającym całość, a do tego ten manieryczny wokal Ericka doskonale współgra z całością. „The Porpoise Song” to świetna wersja kompozycji MONKEES. „Opium Eater” to przedostatni numer na tej stronie. Dość ciężka i bardzo metalowa jak na ten album muzyka. „Hear The Earth” zamyka stronę A. Mocny i potężnie brzmiący numer z doskonałym refrenem i tym bujającym rytmem. Gitary rządzą niepodzielnie, wytwarzając totalna magię – rewelacja :) Strona B rozpoczyna się od „Another Day” - to połączenie THE BATLES z BLACK SABBATH. Doskonały klimat, ciężko a zarazem melodyjnie zagrany numer w średnich tempach, wprost wgniata swoim ciężarem tnących gitarowych riffów i tymi podgrywkami solowych partii, które raz po raz dają o sobie znać, idealnie wyważone nadają charakter utworowi. „Requiem” to bardzo nastrojowy, nieco w sennym klimacie, utwór, delikatnie wymierzający metrum, płynący krainą świata umarłych niczym wspomnienie bliskich, którzy odeszli. Rozpacz przelana na dźwięki płaczących gitar, które nadają dramatyczności tej kompozycji - bardzo smutny i piękny utwór. „Below Me” to dla odmiany bardzo żywiołowy i energetyczny numer. „Long Shadows Fall” to sabbathowy klimat z tym przygniatającym ciężkim tonażem riffów. „Till The End of Time” to przedostania kompozycja na tym albumie z delikatnie zarysowanym hammondami tłem i tym niemal bluesowym klimatem, tworzącym niepowtarzalny nastrój przeplatany soczystymi solówkami i chórami, niczym muzyka z filmu „Hair”. „Tomorrow Never Knows” to psychodeliczna wariacja na temat, świetnie zagrany cover THE BEATLES.