BLACK SILESIA OPEN AIR FEST Byczyna, Gród Rycerski 16-17.06.2023

 

]

Dzień 1

            Jak zwykle podczas jazdy na festiwal towarzyszyły nam wielkie emocje. Tym razem przyjechaliśmy prawie na styk, chwilę przed otwarciem bramy. Byłem zaskoczony ogromnym tłumem metalowej braci kotłującej się przed wejściem. To niezwykle miłe, bo to znaczyło, że w tym roku w końcu frekwencja dopisała i organizator tym razem nie musiał nic dopłacać, tak jak to miało miejsce na poprzednich festiwalowych edycjach.

            Tu wielki szacun dla Michała za jego niezłomność i wytrwałość. Nie było łatwo rozkręcić taki plenerowy festiwal, ale w końcu się udało i teraz może być tylko lepiej.

            Szybko dotarliśmy do naszej kwatery, rozpakowaliśmy manele, przywitaliśmy się z załogantami i szybko polecieliśmy do kolejki.

 

            Jako pierwszy zagrał CRIPPLING MADNESS. Niestety nie było mi dane ich zobaczyć, bo czekałem na swoją kolej, aby wejść do grodu. Słyszałem jedynie za murem ich numery + cover Kreator – Under the Guillotine i powiem Wam: to, co słyszałem, podobało mi się bardzo. W kolejce oczekujących spotkałem wiele znajomych twarzy, to zawsze była wartość dodana takiej imprezy – okazja, by wspólnie z przyjaciółmi z różnych stron, nie tylko naszego kraju, poprzeżywać muzykę, wypić piwo, pogadać… To naprawdę jedyne w swoim rodzaju doznanie. Może dlatego przegadałem koncert słowackiego GOATCRAFT i naszego HETZER.

 

            Z amoku wyrwał mnie dopiero występ belgijskiego STEELOVER. Był to jeden z fajniejszych koncertów tego dnia, nie przypuszczałem, że ten band jeszcze istnieje. Na pewno wielu z Was pamięta winylową edycję Glove me wydaną w naszym kraju przez Pronit Records, bodajże w roku 1984. W tamtym czasie wydawało się to niestrawialne, a tu proszę – nie dość, że panowie reaktywowali się, to jeszcze dali tak zajebisty koncert, że szczena mi opadła. To była prawdziwa uczta dla wyznawców staroszkolnego Heavy Metalu.

 

            Po Steelover wyszedł na scenę band, który bardzo chciałem zobaczyć – chodzi o EURYNOMOS. Co prawda, od kilku dobrych lat korespondowałem z nimi, ale dopiero w Byczynie mogłem ich osobiście poznać, a przy okazji zobaczyć ich naprawdę zajebisty gig. Okkulto (pierwszy wokalista legendarnego Desaster) oraz Aethon (na co dzień szef Iron Pegasus) okazali się cholernie równymi gośćmi.

            Było mi trochę szkoda Eurynomos, bo zagrali w pełnym słońcu, mimo to i tak ich koncert był dla mnie naprawdę wielkim przeżyciem.

Po koncercie można było z zespołem porobić fotki czy pogadać przy piwku; to urok właśnie takich festiwali jak Black Silesia.

 

            Nieco po 21:00 swój występ rozpoczął MORTUARY DRAPE. To drugi raz, kiedy było mi dane widzieć ten band (w Bielsku-Białej nie zrobiło to na mnie dobrego wrażenia – mała, niemal klaustrofobiczna scena w Rude Boyu nie pozwoliła zespołowi rozwinąć skrzydeł).

Tu w Byczynie ten band przeszedł sam siebie. Temu koncertowi towarzyszyła niezwykła energia i siła, to był cholernie dobry występ. Zapadł mi w pamięci na długo i myślę, że nie byłem osamotniony w tym odczuciu. Zresztą, to co działo się pod sceną, było najlepszą rekomendacją tego gigu.

 

            Chwilę po koncercie Włochów na scenę wyszedł legendarny RAZOR. Koncert w Byczynie był ich pierwszą wizytą w naszym kraju i chyba bardzo im się spodobała reakcja naszej publiczności, bo zapowiedzieli się jeszcze raz w tym roku, tym razem z Destruction i Enforcer.

            Ten gig to istne szaleństwo – to, co robił z gitarą Dave Carlo to prawdziwa magia: jeden koleś robił za trzy gitary, coś niesamowitego. Wszystko zagrane z większym koncertowym pazurem gnało niczym piekielny wicher. Zresztą to szaleństwo udzieliło się również publiczności, no ale jak tu stać w miejscu jak lecą takie hity jak Cross Me Fool, Iron Hammer, Violent Restitution, Instant Death, Take This Torch czy Evil Invaders.

Oczywiście to nie jedyne hity, ale jak widać, tego wieczoru królowały numery przede wszystkim z Evil Invaders. Znalazło się również kilka numerów z Violent Restitution oraz kilka premierowych kawałków z ich nowego dzieła Cycle of Contempt. Wszystko działo się zbyt szybko, po tym koncercie pozostał ogromny niedosyt; chciałoby się więcej i więcej tej muzyki, w końcu to pierwszy koncert Razor w Polsce. Zespół ma na swoim koncie tak wiele znakomitych numerów, które chciałoby się usłyszeć, a tu brutalnie kończą całość dwa ciosy: Take This Torch z debiutu oraz wspomniany wcześniej tytułowy Evil Invaders.

 

            Po występie Razor nie chciałem sobie psuć tego klimatu i nie zostałem już na występie PALE SPEKTRE, którego po Razor mogłoby dla mnie nie być.

 

            Tak zakończył się dla mnie pierwszy dzień festiwalu, byłem skonany, ale niezwykle usatysfakcjonowany.

Dzień 2

 

            Jako pierwszy band drugi dzień otworzył UPON THE ALTAR. Solidna porcja wpierdolu na dzień dobry powinna obudzić wszystkich, którzy dość mocno dali w palnik po koncertach i odsypali to dnia następnego.

            Jednak tak naprawdę wielu szykowało się na zespół, który wyszedł na scenę po Upon The Altar – nowy muzyczny twór Felipe Plaza (znanego nam z dokonań w Deströyer 666) oraz Erika Gustafssona (z nieświętego Nifelheim).

Chodzi oczywiście o CRANK – nowy oldschoolowy band, który jak dotąd popełnił jedną epkę (za to jaką): Mean Filth Riders. Ten koncert był mocnym akcentem drugiego dnia, który dopiero się rozkręcał.

            Kolejny koncert, który wyrwał mnie z kapci, to francuski HEXECUTOR. Znałem ich wcześniejsze nagrania i nawet mi się podobały ze względu na fakt pewnych podobieństw do wczesnych dokonań Kreator, ale na koncercie ten band mnie pozmiatał – takiej energii jak na ich gigu nie ma na ich studyjnych nagraniach.

Hexecutor to jeden z tych zespołów, które lepiej słucha się na żywo niż z płyt.

            Na tegorocznej edycji festiwalu zaobserwowałem dużo większe zainteresowanie tą imprezą ludzi spoza naszego kraju.

 

Spotkaliśmy tu Czechów, Węgrów, Niemców, Szwedów, a nawet Chilijczyków – to naprawdę dobrze rokuje temu festiwalowi, który coraz częściej przykuwa uwagę metalowych maniaków na całym świecie, stając się coraz bardziej prestiżową imprezą plenerową.

 

            WITCHFYNDE X to kolejny kultowy band, który dzięki Black Silesia zawitał do naszego kraju po raz pierwszy i powiem Wam, to był naprawdę wyśmienity gig.

 

Choć sam zespół w obecnych czasach przeżywa wewnętrzne problemy spowodowane rozłamem zespołu i walką o nazwę, ten koncert nie dał fanom odczuć, że jest coś nie tak. To była solidna porcja NWOBHM.

 

            Jeszcze dobrze nie ochłonąłem po występie Angoli, a tu na scenie pojawił się duński DENIAL OF GOD, który mimo faktu, że musiał zmagać się na scenie z mocno operującym słońcem, zagrał iście czarci koncert. Denial of God to kolejny band, który wypada znacznie lepiej na żywo niż na płytach studyjnych. Myślę, że to spory atut tego zespołu!!

            Po tak solidnej dawce Diabła, jaką zapewnił nam Denial of God, spodziewałem się po CRAFT jeszcze więcej Piekła, obiecując sobie po ich występie sporych emocji. Niestety ten gig totalnie mnie zmęczył, było to nudne jak flaki z olejem.

Długa niezbyt ciekawa set lista dodała oliwy do ognia, kompletnie zawiodłem się na tym występie. Liczyłem, że twórcy takich dzieł jak Fuck the Universe czy White Noise and Black Metal zetrą na proch publiczność pod sceną.

Tak jednak się nie stało. Jedynym plusem tego koncertu był fakt, że ten band niezbyt często występuje na żywo i mogliśmy ich tu zobaczyć

. Choć z drugiej strony nie wiem, czy nie lepiej byłoby, by nie grali tak słabego koncertu, który moim zdaniem był największym rozczarowaniem tego festiwalu.

 

            Na szczęście to niemiłe wrażenie po ich występie skutecznie zatarł koncert legendarnego BULLDOZER, który w naszym kraju ma status kultowy równy Venom.

            Występ Bulldozer w Byczynie był pod wieloma względami wyjątkowy: zespół obchodził swoje 43-lecie i były to ich trzecie odwiedziny w Polsce; choć nie pojawiają się tu zbyt często, to grupa ma wielu oddanych fanów, a sam AC Wild wiele razy podkreślał, że lubi polską publiczność za niezwykle żywiołową reakcję na muzykę. Coś w tym jest, bo nasza publiczność słynie z totalnego szaleństwa pod sceną.

Bulldozer na ten wieczór przygotował atrakcje: na pierwszy strzał polecała set lista kultowego Alive....in Poland zarejestrowanego pierwotnie 17 listopada 1989 roku podczas występu Bulldozer w Zabrzu. Następnie całość koncertu dopełniły takie klasyki jak The Exorcism, Cut-Throat, Insurrection of the Living Damned czy Fallen Angel. Nie mogło również zabraknąć takich szlagierów jak Mad Man, Whisky Time – w sumie tego wieczoru mogliśmy usłyszeć po całości The Day of Wrath

. Po takiej porcji staroszkolnego metalu byłem w Piekło wzięty. Widziałem Bulldozer w Zabrzu w 1989 roku, następnie w Krakowie w 2011 roku, koncert w Byczynie był moim trzecim ich występem i mam nadzieję, że nie ostatnim, bo panowie są jak stare wino – im starsi, tym mocniejsi. Występ Bulldozer był prawdziwym misterium, które na długi czas zapadnie mi w pamięci jako jeden z ciekawszych koncertów.

 

            Na koniec na małej scenie w dość nietypowym miejscu dał koncert bardzo zjawiskowy SEXMAG. Trochę szkoda, że większość zainteresowanych nie miała szans zobaczyć tego występu, bo miejsce wybrane przez zespół na show mieściło maksymalnie może 30-40 osób.

Tłum, który zebrał się pod sceną, świadczył o tym, że wielu maniaków było żywo zainteresowanych ich występem. Oprawa miejsca wyglądała zajebiście, ale zorganizowanie tego w takim mikroskopijnym miejscu chyba nie było przemyślane do końca przez muzyków. Trochę szkoda, bo Sexmag mógł spokojnie zagrać na dużej scenie i wyszłoby to naprawdę efektownie. Po trzech pierwszych numerach w tej gęstwinie przepychających się ludzi i trzeszczącego sufitu, który uginał się od ciężaru desperatów, którzy co chwilę wchodzili na dach, by coś zobaczyć a za chwilę z niego spadali, odpuściłem sobie to, ograniczając się do słuchania muzyki nieco dalej. I choć niewiele było mi dane zobaczyć, słuchało się tego fajnie. Udało mi się zrobić śladowe ilości fotek, może 3-4 – będzie miła pamiątka.

 

 

            Tak zakończył się ten szalony dzień. Nad ranem chcąc nie chcąc musieliśmy zmierzyć się z rzeczywistością i wracać do domu. Po pożegnaniu z przyjaciółmi, z którymi dzieliliśmy wspólnie domek czas było jechać domu. Trudno było się rozstać z tym miejscem – Byczyna to naprawdę malownicza okolica, można tu skutecznie naładować baterie.

 

            Pozostaje nam czekać na kolejną edycje Black Silesia Open Air Fest. Do zobaczenia za rok mam nadzieję???

NecronosferatuS

 

baa222

 


 

 

 

Informacje o wydajności

Application afterLoad: 0.001 seconds, 0.29 MB
Application afterInitialise: 0.018 seconds, 0.97 MB
Application afterRoute: 0.027 seconds, 1.21 MB
Application afterDispatch: 0.048 seconds, 2.27 MB
Application afterRender: 0.053 seconds, 2.37 MB

Zużycie pamięci

2516456

Zapytań do bazy danych: 14

  1. SELECT *
      FROM jos_session
      WHERE session_id = '9dc5hkqgbilndf9vbgiouagmm1'
  2. DELETE
      FROM jos_session
      WHERE ( time < '1715157477' )
  3. SELECT *
      FROM jos_session
      WHERE session_id = '9dc5hkqgbilndf9vbgiouagmm1'
  4. INSERT INTO `jos_session` ( `session_id`,`time`,`username`,`gid`,`guest`,`client_id` )
      VALUES ( '9dc5hkqgbilndf9vbgiouagmm1','1715158377','','0','1','0' )
  5. SELECT *
      FROM jos_components
      WHERE parent = 0
  6. SELECT folder AS type, element AS name, params
      FROM jos_plugins
      WHERE published >= 1
      AND access <= 0
      ORDER BY ordering
  7. SELECT MAX(time) 
      FROM jos_vvcounter_logs
  8. SELECT session_id, time, guest, DATA 
      FROM jos_session 
      WHERE '1=1' 
      AND time >= 1715157369
  9. INSERT INTO jos_vvcounter_logs (time, visits, guests, members, bots) 
      VALUES ( 1715158377, 3, 3, 0, 0 )
  10. SELECT m.*, c.`option` AS component
      FROM jos_menu AS m
      LEFT JOIN jos_components AS c
      ON m.componentid = c.id
      WHERE m.published = 1
      ORDER BY m.sublevel, m.parent, m.ordering
  11. SELECT template
      FROM jos_templates_menu
      WHERE client_id = 0
      AND (menuid = 0 OR menuid = 6)
      ORDER BY menuid DESC
      LIMIT 0, 1
  12. SELECT a.*, u.name AS author, u.usertype, cc.title AS category, s.title AS section, CASE WHEN CHAR_LENGTH(a.alias) THEN CONCAT_WS(":", a.id, a.alias) ELSE a.id END AS slug, CASE WHEN CHAR_LENGTH(cc.alias) THEN CONCAT_WS(":", cc.id, cc.alias) ELSE cc.id END AS catslug, g.name AS groups, s.published AS sec_pub, cc.published AS cat_pub, s.access AS sec_access, cc.access AS cat_access 
      FROM jos_content AS a
      LEFT JOIN jos_categories AS cc
      ON cc.id = a.catid
      LEFT JOIN jos_sections AS s
      ON s.id = cc.section
      AND s.scope = "content"
      LEFT JOIN jos_users AS u
      ON u.id = a.created_by
      LEFT JOIN jos_groups AS g
      ON a.access = g.id
      WHERE a.id = 1850
      AND (  ( a.created_by = 0 )    OR  ( a.state = 1
      AND ( a.publish_up = '0000-00-00 00:00:00' OR a.publish_up <= '2024-05-08 08:52:57' )
      AND ( a.publish_down = '0000-00-00 00:00:00' OR a.publish_down >= '2024-05-08 08:52:57' )   )    OR  ( a.state = -1 )  )
  13. UPDATE jos_content
      SET hits = ( hits + 1 )
      WHERE id='1850'
  14. SELECT id, title, module, position, content, showtitle, control, params
      FROM jos_modules AS m
      LEFT JOIN jos_modules_menu AS mm
      ON mm.moduleid = m.id
      WHERE m.published = 1
      AND m.access <= 0
      AND m.client_id = 0
      AND ( mm.menuid = 6 OR mm.menuid = 0 )
      ORDER BY position, ordering

Wczytane pliki języka

Nieprzetłumaczone frazy - tryb diagnostyczny

Brak

Nieprzetłumaczone frazy - tryb projektanta

Brak