SAMAEL
Szwajcara to nie tylko malownicze krajobrazy alpejskich szczytów, mleczna czekolada, banki czy sztuka HR Gigera…
Metalowa scena tego kraju może nie była tak wielka, jak miało to miejsce w Germanii, zrodziła jednak kilka znakomitych zespołów, które na stałe zaznaczyły swoją obecność na mapie muzycznego świata: KROKUS, HELLHAMMER/ CELTIC FROST, MESSIAH, CORONER, CARRION, EXCRUCIATION, to tylko kilka z nich.
Na pewno do tego grona powinniśmy zaliczyć również SAMAEL, o którym pragnę skreślić słów kilka.
Początki SAMAEL sięgają roku 1987, kiedy to dwóch braci Xy i Vorph postanawiają założyć dwuosobowy band wykonujący mroczny Black Metal mocno inspirowany Hellhammer. W tym składzie SAMAEL nagrywa w 1988 roku swoje pierwsze demo Into the Infernal Storm of Evil. Chwilę potem, jeszcze w tym samym roku ukazuje się kolejna taśma zatytułowana Macabre Operetta.
Nazwa SAMAEL powoli zaczyna być rozpoznawalna w Podziemiu. Zachęcony tym faktem duet decyduje się uderzyć po raz trzeci i wydać kolejną taśmę zatytułowaną Medieval Prophecy. Obok autorskich utworów, na demo znajduje się cover HELLHAMMER – The Third of the Storms (Evoked Damnation), a z czasem materiał trafił na winylową 7”EP o tym samym tytule.
Chwilę po wydaniu tego singla SAMAEL trafia na festiwal S'thrash'ydło w Ciechanowie, by zagrać po raz pierwszy w Polsce koncert w dwuosobowym składzie. Jest to dla nas całkowite novum – wcześniej nikt nie grał w tak okrojonych osobowo składach. Sama muzyka bardzo szybko zaskarbiła sobie wdzięczność publiczności, która od razu pokochała ten band. Jej mroczny charakter wynagradzał brak umiejętności zespołu, który preferował muzyczny minimalizm.
Zanim SAMAEL podpisał kontrakt z nowo powstałym francuskim labelem Osmose Productions, zespół wypuszcza kolejną taśmę demo From the Dark to Black, na której znalazły się trzy premierowe numery, w tym jeden instrumentalny.
18 sierpnia 1990 roku, w drugi dzień festiwalu S'thrash'ydło SAMAEL ponownie nawiedza Zamek Książąt Mazowieckich. Tym razem już w składzie trzyosobowym. Obok SAMAEL występuje na tej edycji festiwalu francuski LOUDBLAST oraz ówczesna elita naszej krajowej sceny: VADER, IMPERATOR, MAGNUS, ARMAGEDON, BLOODLUST, HAZAEL, VIOLENT DIRGE, ALASTOR, MORTUARY, THANATOS, NECROPHOBIC, DRAGON, SMIRNOFF. I tym razem SAMAEL jest niezwykle ciepło przyjęty, szalejąca pod sceną publiczność była chyba dla Szwajcarów ogromnym zaskoczeniem, mimo iż rok wcześniej band został tu również gorąco przyjęty przez maniaków.
Co prawda zespół był już po sesji nagraniowej Worship Him, ale materiał jeszcze fizycznie się nie ukazał – album trafia na półki sklepowe dopiero 1 kwietnia 1991 roku. Co ciekawe, album został nagrany w dwuosobowym składzie Vorphalack — Gitara/wokal/Bass oraz Xytraguptor — perkusja i instrumenty klawiszowe.
Na koncercie w Ciechanowie SAMAEL zaprezentował na scenie kilka nowych numerów, a publiczność oszalała na ich punkcie. Kilku szczęśliwców dostało od zespołu 7”EP Medieval Prophecy wraz z koszulkami z Worship Him, które muzycy przywieźli ze sobą. Owa epka w tamtym czasie była ogólnie dostępna, w tej chwili osiąga na Discogs spore kwoty.
Z czasem SAMAEL w naszym kraju stał się niezwykle popularnym zespołem i choć muzyka przeszła kilka transformacji, zawsze, kiedy nawiedzali nasz kraj, mieli tu oddaną publikę.
Worship Him to niezwykle udane i bardzo kultowe dzieło. Jedno z pierwszych wydawnictw sygnowanych logo Osmose Productions. Na zawsze zapisało się jako jedno z najbardziej Diabelskich dzieł w historii gatunku. Zawartość tego albumu po dzisiejszy dzień poraża swoim ascetycznym charakterem i choć jest to niezwykle prosta muzyka, niesie w sobie ogromny ładunek emocji, porażając przy tym swoim mrokiem. Pamiętam, kiedy po raz pierwszy usłyszałem Sleep of Death, Knowledge of the Ancient Kingdom, The Black Face czy choćby tytułowy Worship Him – było to jedyne w swoim rodzaju przeżycie. Każdy z tych utworów był tak przesączony Diabłem, że szok. Niewiele albumów lat 80. było tak osnute mrokiem i tajemniczością. BATHORY, HELLHAMMER, CELTIC FROST, to nieliczne zespoły, którym udała się ta sztuka. Wszystkie z wymienionych kapel nosiły w sobie ten mroczny pierwiastek, który dodawał muzyce tajemniczości. Było w tym coś zniewalającego, mrok sączył się tu nieustannie. Na pewno było to interesującym doświadczeniem dla słuchacza. Dlatego muzyka zawarta na trzech pierwszych albumach SAMAEL miała tak potężną siłę oddziaływania. Z czasem zespół przemianował ten Czarci pierwiastek na coś kosmicznie nieokreślonego.
Czy zespół obrał później dobry kierunek, można by było polemizować. Choć mówi się o gustach, że nie powinno się z nimi dyskutować. Tak czy inaczej, ich korzenie wywodzą się z Black Metalowego nurtu. Wielu z Was po Ceremony of Opposites nie do końca utożsamia się z tym, co ten band stworzył po 1994 roku. Mogę to zrozumieć, bo nie jestem fanem elektroniki. Poza tym muzyka obdarta z okultystycznej otoczki straciła dla mnie atrakcyjność. Dopóki SAMAEL nosił w sobie znamiona Mroku, był tajemniczy a przez to bardzo pociągający. Nagle ich muzyka powędrowała w zupełnie inne rejony, eksplorując zupełnie inne obszary muzycznej ekspresji, z każdym kolejnym albumem zatracając pierwotną siłę.
Nie ukrywam, że najczęściej wracam do debiutu SAMAEL. Owszem, Blood Ritual oraz Ceremony of Opposites traktuję z szacunkiem, choć największym sentymentem darzę Worship Him. Może dlatego, że jest to surowe, proste granie, za to z ogromnym ładunkiem emocji i mroku. Słychać w tej muzyce ogromne oddanie i pasję, nic tu nie jest udawane, to proste i szczere do bólu granie – może właśnie dlatego dla mnie tak ujmujące.
NecronosferatuS