OCEAN CHIEF - Sten CD I Hate Rec 2013
To jeden z tych zespołów, które potrafią w perfekcyjny sposób stworzyć za pomocą bardzo ascetycznej formy niepowtarzalny funeralny klimat. Ciężkie, wgniatające w podłogę brzmienie, mieszające się z psychodelicznym klimatem lat 70tych - z tymi „skwaszonymi” tłami klawiszy tworzącymi upiorny nastrój nie z tej ziemi. Do tego bardzo przestrzenne nagranie z tym „Warriorowskim” wokalem, przypominającym nieco dokonania TRIPTYKON, tworzy porażającą robotę. Na „Sten” znalazły się zaledwie cztery kompozycje, trwające prawie 72 minuty, a mimo to materiał nic a nic nie nuży i choć muzyka jest bardzo oszczędna w formie, wiele się w niej dzieje. „Den sanna styrkan” otwierający całość płyty, to niemal osiemnasto minutowy zgniatacz kości. W mistrzowski sposób buduje grobowy nastrój. Dźwięki leją się z głośników niczym smoła. Przypomina to nieco WINTER, tylko na zdecydowanie wolniejszych obrotach. Kolejna dziewiętnasto minutowa kompozycja, zatytułowana „Slipsten”, po krótkim niepokojącym gitarowym wstępie nabiera stopniowo rozpędu, niczym piekielna machina rusza powoli tocząc się niemiłosiernie, taranując wszystko, co stanie jej na drodze. Totalna śmierć i zniszczenie! Doskonałym uzupełnieniem są te gitarowe smaczki, nadające muzyce tajemniczości, tej horrorystcznej atmosfery, doskonale równoważącej niebotyczny ciężar. Kolejny niszczyciel na tym albumie to nieco krótszy, bo ponad piętnastominutowy utwór „Stenhog”, rozpoczynający się od przesterowanego brzmienia basu, dzięki któremu całość muzyki, niczym potężny taran, przebija się przez gęstą atmosferę mroku. Ostatni, zamykający całość ponad dwudziestominutowy „Oden”, rozpoczyna się od nastrojowej, nieco leniwie płynącej narracji gitary po to, by chwilę później przeistoczyć się w monstrualną bestię. Wolna do bólu muzyka miażdży czaszki, przygniata swym ciężarem wytłaczając skutecznie życie. Jest niczym ostanie tchnienie umarłego z tymi po chorowanymi wokalizami i tym nieco folkowym klimatem a’la ISENGARD, jednak okraszone totalnie przesterowanym i mega ciężkim brzmieniem. Złowieszczy klimat mieszający się z gęstą i bardzo przerażającą atmosferą sprawia, że słuchając tych kompozycji ciarki przechodzą po plecach, totalnie trupi i ohydny klimat! OCEAN CHIEF to prawdziwi mistrzowie grozy!!!