TANK - War Machine CD 2010 Metal Mind Productions
Weterani NWBOHM powracają po latach nie bytu ofiarowując nam spora dawkę klasycznego Heavy Metalu i choć owe wydawnictwo zostało nagrane niestety bez udziału Algy Ward–a to jednak War Machine to dobry choć nieco odbiegający od klasycznego stylu TANK album. Tym razem owa płyta ukazała się nakładem MMP i choć musieliśmy czekać niemal osiem lat na następcę "Still At War" myślę, że warto było czekać, bo jest to dobry album. Nie może równać się z takimi klasykami jak This Means War, Honour & Blood czy już nie wspomnę o ponadczasowym Filth Hounds of Hades ale mimo to War Machine to solidna porcja naprawdę doskonałego klasycznego metalu w klimacie SAXON. A wszystko to za sprawą podobnej barwy oraz sposobu modulacji głosu przypominającej dokonania Byford-a. Ponadto sama produkcja okraszona bardzo masywnym ciężkim brzmieniem gitar nasuwa skojarzenia z dokonaniami Saxion/Dio, choć nie jest bynajmniej kopią wyżej wymienionych zespołów. Wiele osób zarzuca TANK wtórność riffów, brak oryginalności... cóż może nie jest to album odkrywczy, ale uważam, że owe opinie są bardzo krzywdzące, tym bardziej, że jest to naprawdę kopiąca dupsko muzyka zagrana na stara nutę! War Machine został zarejestrowany latem 2010 w londyńskim Pedrock Studios w składzie: Cliff Evans (gitara), Doogie White (ex-wokalista Rainbow), Mick Tucker (gitara), Chris Dale (ex-basista Bruce'a Dickinsona) oraz Dave 'Gray' Cavill (ex-perkusista Zodiac Mindwarp). Producentem tego wydawnictwa tym razem został Pedro Ferreira. Warto również nadmienić, że album ukazał się w dwóch wersjach: CD i limitowanego CD Digipack z dwoma bonusowymi nagraniami Dead Man Walking i Honour And Blood. Całość jest bardzo zróżnicowana i posiada pewnego rodzaju mroczny, dość nostalgiczny klimat. Szczególnie słychać to w utworze After All. Oczywiście nie brak tu również potężnych i bardzo ciężkich kompozycji typu Feast Of The Devil czy chociażby takich jak tytułowy War Machine. Nie brakuje tu również bardziej dynamicznych numerów jak The Last Laugh, czy Great Expectations. Podsumowując to naprawdę dobry choć wywołujący spore kontrowersje album, a skoro jest wstanie wywołać tyle sprzecznych emocji myślę, że warto sięgnąć po to wydawnictwo choćby tylko dlatego by wyrobić sobie własną opinie na ten temat. Mam nadzieję, że na następcę War Machine tym razem nie przyjdzie nam czekać tak długo - tym bardziej, że Tank jest w dobrej formie (Dwa lata później w tym roku ukazał się kolejny album: TANK - War Nation) (Recenzja z #3 OMMM 2011)
Leszek Wojnicz-Sianożęcki