HELLISH CROSSFIRE- Bloodrust Scythe CD 2010 I Hate Rec
Choć upłynęło już trochę czasu od premiery drugiego pełnowymiarowego albumu Niemców, który tak bardzo mnie rozpieprzył, że zdecydowałem się poświęcić trochę uwagi „Bloodrust Scythe”, a muszę wam powiedzieć, że mamy do czynienia z naprawdę kopiącym mordy plugawym kawałkiem black/thrash. Jest to dla mnie tym bardziej miłe, bo panowie z HELLISH CROSSIRE czerpią całymi garściami inspirację z metalu lat 80tych, zresztą nazwa zespołu zobowiązuje, w końcu to tytuł albumu jednej z najważniejszych niemieckich załóg tego okresu IRON ANGEL, a kto zna debiut owej załogi, wie, że było to jedno z bardziej ulubionych dzieł samego Szatana. Panowie z Nureberg postanowili kontynuować owe Szatańskie dzieło, z dumą niosąc Sztandar Piekieł od roku 2002 i choć owa załoga do najstarszych nie należy, to ich muzyka zdecydowanie wpisuje się w stylistykę oldschool metalu połowy lat 80tych. Masywne a zarazem organiczne brzmienie nadaje tej płycie odpowiedniej wyrazistości, nie spodziewajcie się tu syntetyczne brzmiących garów czy wyczyszczonego brzmienia gitar. To w 666% szczera pełna emocji muzyka. Sporo szaleńczych temp, koszących mózg pełnych Piekielnej atmosfery riffów, wokal niczym Jeff Beckrera na sławetnym „Seven Churches” sieje zniszczenie. Całość „Bloodrust Scythe” porywa swoim ładunkiem energii, tego piekielnego szaleństwa i tej fascynacji klasyką metalu. Słychać tu wiele nawiązań do kapel, które święciły swoje sukcesy w tym złotym okresie metalu i co cieszy bardzo, to nie jest bezmyślne kopiowanie pomysłów, to rozwinięcie tego, co rozpoczęły dawno temu stare załogi. Tak powinien brzmieć prawdziwy oldschool! Zdecydowanie polecam HELLISH CROSSFIRE, to naprawdę kawał zajebistego metalu!!!