GHOST.BC.- Infestissumam CD 2013 Republic Records,
Od 10 kwietnia 2013 jest już dostępna na rynku druga płyta szwedzkiego GHOST, który ostatnio musiał nieco zmodyfikować nazwę na GHOST B.C. Produkcją płyty zajął się tym razem Nick Raskulinecz, a całość została zrejestrowana w Nashville, Tennessee Blackbird Studio. Materiał ukazał się pod banderą Republic Records, jako oddział Universal Music Group - to jeżeli chodzi o podstawowe informacje dotyczącego tego arcyciekawego materiału .Nowe oblicze GHOST B.C. choć cały czas ociera się o metalową konwencję, w szczególności MERCYFUL FATE, nie boi się eksplorować odleglejszych regionów muzyki, mieszając niczym wiedźma w kotle zwanym „Infestissumam”, nie tracąc przy tym bynajmniej na sile, choć muzyka w tym przypadku stała się bardziej przystępna dla słuchacza. Więcej tu elementów groteski, kabaretu, hard rocka, prog metalu czy nawet popu, a co ciekawe cały czas w tej muzyce całkiem sporo klasycznego metalu. Ta dość przerysowana konwencja, mająca pewne znamiona teatralności, dość skutecznie przemyca treści, które pewnie w przypadku Black Metalowej kapeli nie odniosłyby tak konkretnego skutku Całość płyty to zbiór bardzo przebojowych piosenek, które każda gospodyni domowa może nucić podczas swoich prac i to jest niesamowite! GHOST w perfekcyjny sposób udało się stworzyć uniwersum dźwięków, które przyobleczone w okultystyczne elementy ma tak potężną siłę rażenia! Bardzo chwytliwe kompozycje mocno nawiązujące do klimatu lat 70tych. Słuchając „Infestissumam” odnoszę wrażenie, że już dawno Diabeł nie był tak blisko salonów. Tej płyty nie da się nie lubić. Te dźwięki momentalnie potrafią owładnąć słuchaczem. Nie sposób od nich się wyzwolić. Zresztą po co, skoro to tak genialna muzyka Urzeka tu prostota. GHOST nie sili się na budowanie bardzo skomplikowanych utworów, stawiając przede wszystkim na specyficzny klimat kompozycji, które poprzez doskonałe aranże są niebywale chwytliwe. Całość brzmi bardzo organicznie, co dodatkowo potęguje muzyczne doznania. „Infestissumam” brzmi bardzo analogowo i dzięki temu zabiegowi udało się GHOST uderzyć w delikatną sentymentalna strunę miłośników klasycznych brzmień, a przy tym album ten ma sporo elementów przywołujących na myśl muzykę z filmów grozy a’la „Omen”. Te chóralne fragmenty, klasyczne organowe tła, delikatne orkiestracje, szepty potęgujące dodatkowo atmosferę tajemniczości. Całość ma tak przyjazne dla ucha brzmienie, a przy tym cały czas wyczuwa się podskórnie obecność Pana Piekieł. To wspaniałe, w jak misterny sposób GHOST udało się połączyć mrok ze światłem. Całość jest niezwykle selektywna. W każdym calu perfekcyjne kompozycje mają potężną moc oddziaływania na otoczenie. Warto również zwrócić uwagę na oprawę graficzną w całości autorstwa naszego rodaka Zbigniewa Bielaka. Obok front coveru znajdziecie w booklecie dziesięć znakomitych grafik, po jednej do każdego utworu. To jeżeli chodzi o podstawową wersję tej płyty, która ukazała się jeszcze w ekskluzywnej wersji z dwoma bonusami oraz w japońskim wydaniu posiadającym 3 dodatkowe utwory: „La Mantra Mori”, „I’m Marionette” i „Waiting For The Night”. To zdecydowanie jeden z ciekawszych albumów roku 2013. Jak najbardziej polecam!