BACKWATER - Final Strike LP Disaster Rec 1985
Druga pełnowymiarowa płyta niemieckiego trio Backwater! I tym razem jest to opętańczy, pełen niespożytej energii Speed Metal. Pierwszy otwierający płytę utwór zatytułowany jest po prostu Backwater. Nie pozostawia wątpliwości z jakim zespołem mamy do czynienia :) Świetna kompozycja doskonale pasująca na otwarcie albumu, eksploduje z tak wielką mocą ,że nie sposób oprzeć się tym emocją ,już od pierwszych dźwięków słuchacz nie ma złudzeń, ze ma do czynienia z rasowo zagranym metalem. Poezja dla moich uszu. Nawet nie wiadomo kiedy utwór przepływa by po nim wyłonił się kolejny bardzo Venom-owy "Cry Out". Średnie tempa i te bardzo charakterystyczne solowe partie gitary, no i to co rzuca się w uszy to doskonała sekcja rytmiczna świetnie napędzająca całość. Kolejny metalowy hymn na tym albumie to bardzo wolny i ciężko brzmiący "Ballad Of Dying" stopniowo rozpędzający się niczym stu tonowy walec. Utwór niszczy swoimi nietuzinkowymi partiami bassu i tym Venomowo / Motorheadowym charakterem, a zresztą nie powinno nas to dziwić - bo Achim kocha Motorhead i nawet gra na modelu bassu Rickenbacker używanego przez mr. Lemmiego od zarania dziejów. Ten kultowy instrument ma niepowtarzalne i bardzo charakterystyczne brzmienie a w dodatkowo w rękach maniaka nie mógł nie zwrócić uwagi słuchacza :) Warto również zwrócić swoją uwagę na bardzo ciekawe wokale!
Stronę A zamyka energetyczny pełen jadu "Nuclear War", chwila przerwy i leci strona B. Aby pozostać w podobnym tempie str B otwiera równie dynamiczna bardzo Motorheadowa kompozycja "Touch Of The Avenue", po to by chwilę po tym rozpoczął się "Vicious" i ot opętało mnie już na dobre!!!!! Zajebisty numer - chyba jeden z najciekawszych na tej płycie, ale ogień!!!! Rewelacja :) uff po tym numerze aż trudno uwierzyć, że moja głowa nie odpadła. Na szczęście następny numer "Green Eyd Woman" jest w nieco bardziej stonowanym Rock N Rolowym klimacie i daje chwile wytchnienia, by otworzyć kolejne piwko i zacząć rozglądać się za jakąś interesującą przytulanką. Bardzo fajny metal Rock N Rollowy hit ale... ale nie spać tam! :) "Smokin' Drinkin'" znowu wprowadza nas w uroczą metalowa atmosferę knajpianych koncertów, gdzie muzyka sączy się nie przerwanie z głośników, a wtórujące gardła fanów chłodzi zimne piwo, po to by przejść w bardzo spokojnie rozpoczynający się "Backwater Part 2", który niestety zamyka listę utworów na tym albumie. Finalna kompozycja to fajnie płynąca ballada z akustycznymi partiami gitar, która rozpędza się i nabiera potężnego i bardzo ciężkiego klimatu. I tak, kiedy chciało by się więcej to niestety płyta dobiega końca, pozostawiając po sobie niedosyt! To co strona A od nowa :) i(recenzja z #1 OMMM 2010)
Leszek Wojnicz-Sianożęcki