PROTECTOR - ”Ominous Message of Brutality"CDI Hate rec
Kolejne wznowienie legendarnych materiałów PROTECTOR tak jak to miało miejsce w przypadku Echos from the past … mamy tu do czynienia z prawdziwymi klasykami i tak na pierwszy ogień idą 4 nr Live z roku 1989 następnie mamy w całości Urm De Mad oraz Leviathan Desire ,co ciekawe na pierwszym wydaniu Urm De Mad Attom rec były dodane utwory koncertowe z Metal Mani ,natomiast w przypadku omawianego wydania dostajemy również koncertowy bonus zupełnie innego koncertu w Braunschweig zarejestrowanego w maju tego samego 89 roku, cztery utwory w całkiem przyzwoitej jakości , dla tego myślę w tym przypadku warto mieć obie wersje . I Hte rec i tym razem zadbało o bardzo staranne wydanie , booklet zawiera również 20 stron z dalsza historia zespołu ,tekstami całą masą zajebistych nigdy dotąd nie publikowanych fotek. Numery koncertowe wywołują we mnie nutkę nostalgii pamiętam występ PROTECTOR w Katowickim Spodku to był naprawdę zajebisty gig szkoda ,że że bez Martina choć Olivier godnie zastąpił go na tej trasie , pamiętam tą całą masę wygłodniałych ekstremalnej muzyki fanów to euforyczne szaleństwo dzikość tłumu teraz już nie reaguje się tak na muzykę ,to było istny amok , zresztą PROTECTOR wystąpił wtedy w doborowym towarzystwie EGZEKUTHOR, DRAGON, OPEN FIRE, GOMOR, HAMMER ,ASTAROTH TURBO a z zagranicy obok PROTECTOR wystąpił SACRED CHAO (ex LIVING DEATH) no i niszczący występ CORONER tak, że impreza zajebista. Chwile po koncertowej części płyty stopniowo wyłania się intrem Urm De Mad potężnie brzmiąca płyta poraża upiornym ponuractwem raz po raz rozpraszanym nawałnicą szaleństwa ,dużo cięższe brzmienie , muzyka stopniowo zmienia swoje oblicze choć cały czas w tych dźwiękach rozpoznaje się charakterystyczny styl PROTECTOR , Urm De Mad jest więc naturalnym rozwojem stylu PROTECTOR i by najmniej nie jest to pod żadnym względem komercyjny zabieg to cały czas brutalny i nie pozbawiony chropowatości album . To kolejna płyta która oparła się czasowi ,cały czas porażając swoją świeżością wzbudza jak przed laty te same emocje. Tak jest również w przypadku Leviathan’s Disire gdzie obok znanego nam już z pierwszego MLP Kain And Abel znalazły się cztery premierowe numery zresztą wyżej wymieniony Kain and Abel jest tu w nieco odświeżonej na nowo nagranej wersji tak, że całkiem fajna pozycja choć nic nie przebije Misanthropy J