SPEEDWOLF-Ride With Death CD 2011Hells Headbangers
Kiedy po raz pierwszy usłyszałem załogę z Denver, rozpierdoliło mnie na milion kawałków. Mój mózg zagotował się w ułamku sekundy, by chwilę potem eksplodować wprost na kumpla, który zapodał muzę SPEEDWOLF w samochodzie. Od pierwszych taktów sączących się z odtwarzacza moja szczena rozdziawiła się tak szeroko, że wkrótce byłem gotów pochłonąć wszystko niczym bezkresna ciemność. Ta muza wręcz emanowała Speed Metalową siłą! Sponiewierało mnie to nieziemsko, a przy okazji zaobserwowałem, że jakoś dziwnie wszyscy w samochodzie w niewymuszony sposób machają dyniami już przy „Up All Night”, a to dopiero drugi numer na tej płycie! Cała czwórka zaczęła bez przerwy napierdalać głowami. Totalne szaleństwo! Zanim dotarliśmy na próbę RAGEHAMMER zwariowałem na punkcie „Ride With Death”. Po próbie pierwsze, co zrobiłem, to odnalazłem stronę, gdzie zamówiłem od razu płytę i kiedy dotarł do mnie ten album, katowałem sąsiadów dobre kilka tygodni! Nie było zmiłuj się! To chyba jakiś cud lub opatrzność Piekieł, że do moich drzwi nie zastukali panowie w mundurkach. Zresztą, aby do mnie dotrzeć, musieli by sforsować masywne drzwi, bo i tak bym ich nie słyszał. Przecież takiej muzyki należy słuchać na odpowiedniej mocy, dlatego nie mogę doczekać się na koncert SPEEDWOLF. Kurwa, panowie, nie róbcie jaj, przyjedźcie do Europy tak, aby w końcu można było usłyszeć te numery na odpowiednim wolumie i rozkoszować się tym Piekielnym rock’n’rollem!!! Ci, którzy nie słyszeli SPEEDWOLF, a lubią MOTORHEAD, byli chyba przez ostanie 3 lata zahibernowani, bowiem jeśli do MOTORHEAD dodać szczyptę Speed Metalu mocno podszytego wszechogarniającym DIABŁEM, dostaniemy miksturę, która zrobi w waszych głowach niezłe księżycowe kratery, rozpierdalając wasze czaszki na milion kawałków! To obowiązkowa pozycja na półce prawdziwych oldschool metalmaniaków. Co prawda chłopaki w tamtym roku wypuścili split z SHOCK TROPPERS, ale był tam zaledwie jeden numer. Panowie, bez jaj, zabierać dupy w troki i napierać na STUDIO, by nagrać kolejną równie niszczącą płytę!!! Usychamy tu z tęsknoty za konkretnym rock’n’rollowym speed metalowym rozpierdolem!!! A, jeszcze jedna sprawa! Ci, którzy lubią mieć zawsze więcej muzyki, niech się rozglądną za japońskim wydaniem, bo płyta ukazała się w Kraju Kwitnącej Wiśni nakładem Spiritual Beast i jak to w przypadku takich wydań bywa, posiada dwa bonusowe numery!