BLACK TORA-Black Tora CD Spiritual Beast 2014
Kiedy po raz pierwszy usłyszałem ten porażający energią album teksańskiego trio BLACK TORA ścięło mnie z nóg. Już od dawna nie grano równie znakomitego Rock 'n' Rolla z tak mocno zarysowaną Hard Rockowa stylistyką. Mma to niesamowitą moc z tak charakterystyczną dla amerykańskich kapel chwytliwością i choć jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością BLACK TORA to jednak po kilku krotnym przesłuchaniu płyty zwariowałem na punkcie tego zespołu. Muzyka BLACK TORA to doskonały ukłon w stronę muzyki lat 8otych, a że jestem nieco sentymentalną osoba twórczość BLACK TORA ujęła mnie do bólu tym bardziej, że zespół nie boi się czerpać inspiracji ze twórczości SKID ROW/VAN HALLEN czy JUDAS PRIEST. Robi to naprawdę znakomicie. Świetna Oldschoolowa produkcja mogłaby powstać w 1984/85 roku. Mięsiste, tłuste brzmienie gitar, głębokie nie tiggerowane bębny czy wreszcie bardzo wyrazisty mocny wokal Chrisa Daniela w połączeniu z niebanalnymi partiami solowych gitar w skuteczny sposób potrafi owładnąć słuchaczem. I jak tu nie wierzyć tezie, że trzy osobowe składy tworzą najciekawszą muzykę? Te 13 kompozycji jest tego doskonałym dowodem. Prócz ośmiu podstawowych utworów japońskie wydanie zawiera bonus w postacie epki „Raise Your Fist” z roku 2012 i powiem wam, że te pięć bonusowych kompozycji w doskonały sposób dopełnia całość tej fenomenalnej płyty. Uwagę przykuwają również doskonałe chórki Razor Dava i Nicka X którzy godnie wspierają wokalnie Chrisa Daniela. Taki Rock 'n' Roll potrafi naładować człowieka tak ogromnym ładunkiem pozytywnej energii, że nie mogę się nadziwić jaką ma to MOC. To doskonały album na pochmurny depresyjny dzień. Wrzucasz ten krążek i za chwilę masz na twarzy ogromny uśmiech który zostanie aż do końca dnia. Czyż może być lepsze lekarstwo na szary zimowy dzień w mieście gdzie plucha i błoto naznacza wszystko swoim brudem jak porcja znakomitej muzyki? Otwierający całość płyty „Attack” od samego początku gna niczym Anioł Piekieł dosiadający swojego stalowego rumaka. Porywający pełen polotu numer o wielkim ładunku pozytywnej energii. „Hearts Of Fire” to chwytliwa kompozycja z niezwykle interesującą, zapadająca, w pamięci solówką. „Feed My Ego” to tym razem bujający Rock 'n' Roll. Niezbyt skomplikowana struktura utworu nadaje wyrazistości. Hula to, że aż miło. „Freedom Rider” jawi się na tym tle jako ciekawy nieco cięższy numer. Akustyczne fragmenty skojarzyły mi się trochę z BON JOVI choć w przypadku BLACK TORA brzmi dużo ciężej. „Fuel My Hunger” to jeden z moich ulubionych na tej płycie. Ma kopa w stylu JUDAS PRIEST. Szybki i zarazem bardzo melodyjny numer wyróżnia się zapadającym w pamięci refrenem. Jak tu nie wspomnieć o iskrzących solówkach? „Break Down The Wall” to kolejna kompozycja nie pozbawiona pewnego rodzaju przebojowości. Nakręca słuchacza na wysokie obroty, aż nie da się usiedzieć. „Born To Play Loud” utrzymany w klimacie VAN HALEN pompuje w słuchacza niespożyte pokłady energii. Trudno pozostać obojętnym na tak znakomitą muzykę z tymi chórkami w stylu QUIET RIOT z czasów „Metal Health” czy „Condition Critical”. „The Rocker” zamyka podstawową wersję płyty. To również mocno rockandrollowy numer z niezwykle misternie zagraną solówką. Szczęka opadła mi do ziemi. Ależ ten utwór ma powalającą siłę! Cholernie się cieszę, że to nie koniec płyty, oto wyłania się pierwszy utwór z bonusowej epki. „Never Enough” to mocna, bardzo rasowo brzmiąca kompozycja. Więcej w tym materiale ciężaru świetnie zrównoważonego melodyjnymi chórkami. Bogactwo klimatu, świetne solówki, niebanalne aranżacje czy wreszcie spora chwytliwość nadaje całość ogromnego impetu. W „She Drives Me Crazy” naprawdę nie ma do czego się przyczepić. Ten utwór to kawał solidnego Hard Rocka. „Shadows Of The Night” to kolejny toczący się w leniwym tempie numer. Słuchając tych utworów mam wrażenie, że zawartość epki jest znacznie cięższa niż w przypadku płyty i bynajmniej nie traktuje tego jako zarzut. „Rise Your Fists” to dla odmiany żwawsza kompozycja nasuwająca skojarzenia z SKID ROW. „Wild Child” to zamykający całość czysty Rock 'n' Roll. Ten album to chyba jedna z ciekawszych pozycji jakie było dane mi słyszeć od czasów „Slave to the Gring” SKID ROW. BLACK TORA skutecznie wprasowała mnie w podłogę.
LWS