IRON ANGEL - HELLISH CROSSFIRE

„Hellish Crossfire” to bez wątpienia jeden z najważniejszych albumów w historii teutońskiego metalu,  który w latach 80. przeżywał swój najlepszy czas. Nastąpił wówczas wysyp zespołów, kształtujących ówczesne trendy w metalu. Oczywiście nie bez znaczenia był tu wpływ NWOBHM. Ten nurt już na początku lat 80. przeniósł na grunt klasycznego Heavy Metalu sporo elementów Punk Rocka. VENOM miał tu sporo do powiedzenia, ale tak naprawdę prawdziwa ekstrema rodziła się w Niemczech. Właśnie tam powstawało najwięcej zespołów grających coraz brutalniej. Swoista pogoń za szybkością opętała również Amerykę, która cały czas konkurowała z Niemcami o miano miejsca, gdzie powstaje najwięcej ekstremalnej muzyki. Style muzyczne przenikały się nawzajem, tworząc coraz bardziej radykalne formy metalu.
Debiut IRON ANGEL to jak na ówczesne realia album o niezwykłej sile. Spoglądając poprzez pryzmat płyt, które wówczas wychodziły, „Hellish Crsossfire” spokojnie można zestawić  na równi z takimi dziełami jak RUNNING WILD „Gates To Purgatory”, SODOM „In The Sign Of Evil”, DESTRUCTION „Sentence Of Death” czy KREATOR „Endless Pain”. Ten ostatni krążek ukazał się w tym samym roku co „Hellish Crsossfire”. Co ciekawe, oba zespoły nagrywały debiuty pod okiem Horst „Hoddie” Mullera, dzięki czemu obie płyty mają bardzo charakterystyczne brzmienie, szczególnie jeżeli chodzi o partie gitar i perkusji. Potem już żadnej z kapel nie udało się osiągnąć podobnego i zarazem tak rozpoznawalnego brzmienia.
W latach osiemdziesiątych Żelazna Kurtyna oddzieliła Polskę od kultury zachodniej, w tym od muzyki. Mimo to, od czasu do czasu metalowe przenikały i do nas. Tak właśnie było w moim przypadku. „Hellish Crossfire”  kupiłem od przyjaciela, który przywiózł z USA ten album, wraz CELTIC FROST „Emperors Return” oraz DESTRUCTION „Infernal Overkill”. Wszystkie trzy płyty zrobiły wtedy na mnie powalające wrażenie. Musimy pamiętać, że w tamtym okresie praktycznie nikt poza KAT nie grał w naszym kraju aż tak ekstremalnej muzyki. „Endless Sacrifice” IMPERATOR to dopiero rok 1986, a „Necrolust” VADER ukazał się trzy lata później. Brutalniejsze odmiany metalu zaczęły dawać o sobie znać w naszym kraju ze sporym poślizgiem. Działo się tak za sprawą sporych utrudnień z docieraniem metalowych nowości, co w dość istotny sposób wpływało na świadomość muzyczną ówczesnych zespołów. Sytuację pogarszał chroniczny brak sprzętu do grania i  miejsc na próby. Oczywiście miasta portowe takie jak Szczecin miały najłatwiejszy dostęp do napływającej muzyki i właśnie tam powstawało najwięcej ekstremalnej metalowej muzyki.  Istniały również giełdy płyt, gdzie za horrendalne kwoty można było czasem nabyć jakiś Piekielny krążek, a kiedy coś trafiało w łapska, natychmiast wzbudzało nieprawdopodobne emocje. Ówczesne rozgłośnie radiowe niezbyt często prezentowały w eterze ekstremalne odmiany metalu. Owszem, prezentowano klasyczny Heavy Metal typu JUDAS PRIEST, IRON MAIDEN, ACCEPT, KROKUS i AC/DC albo bardziej spokojne zespoły w rodzaju UFO, DEEP PURPLE, BUDGIE i BLACK SABBATH. Co do innych, bardziej brutalnych odmian metalu działo się  znacznie gorzej. Istniały już programy radiowe typu „Metalowe Tortury’’ Romana Rogowieckiego czy „Muzyka Młodych” Krzysztofa Brankowskiego. Nie mogły jednak zaspokoić głodu spragnionych ekstremy maniaków. Rynek fonograficzny w Polsce dopiero raczkował, nie było jeszcze sklepów muzycznych i dorwanie jakiejkolwiek płyty graniczyło z cudem. Był to złoty okres dla tapetrading’u, wymiany nagraniami, przegrywania taśm demo, płyt czy koncertowych bootlegów. Dzięki licznej korespondencji z ludźmi z całego świata mogliśmy poznawać podziemną muzykę, która tak mocno zaznaczyła swoją obecność na Zachodzie. Zresztą jakość nie miała tu większego znaczenia. Liczyły się emocje zawarte w dźwiękach, agresja i bunt.
Pierwsze materiały demo IRON ANGEL dotarły do nas dzięki Krzysztofowi Gerwatowskiemu, który prowadził fanklub tego zespołu. Propagował „Legions of Evil” czy wcześniejsze demo „Power Metal Attack”. Obie taśmy do tej pory robią masakrujące wrażenie. Prawdziwe emocje jednak wzbudził we mnie „Hellish Crossfire”. Pamiętam jak pierwszy raz usłyszałem ten album i jakie wzbudził we mnie podniecenie. Nie mogę się do dziś nadziwić, jak niezwykłe było to przeżycie. Miałem wtedy zaledwie 16 lat, byłem spragniony ostrego grania, a ta muzyka emanowała potężną siłą i mrokiem, a przy tym była pełna ognia i z miejsca ujęła mnie swoją formą. Niewiele kapel grało tak żywiołowy  Speed Metal, do tego zaprawiony sporą dawką Diabelstwa. Jak zahipnotyzowany patrzyłem w wirujący czarny krążek i chłonąłem dźwięki całym sobą. Nastało totalne szaleństwo. To prawdziwy cud, że wtedy nie odpadła mi od machania głowa. Sama okładka nie kojarzyła się z jakąkolwiek ekstremą. Sugerowała raczej klasyczny Heavymetalowy album. Natomiast zawartość muzyczna to totalna DEWASTACJA!!!!!!!!!!!! Prawdziwa magia tej płyty wydanej na winylu, do dziś ma dla mnie ogromne znaczenie. Nic tak mnie nie cieszy, jak słuchanie muzyki właśnie z tego szlachetnego nośnika. Kiedy decyduję się słuchać muzyki z winyla, staram się wtedy nie zaprzątać uwagi czymkolwiek innym. To pewnego rodzaju rytuał, czas i uwaga skupiona całkowicie na tej płycie, to pewnego rodzaju powrót do przeszłości. Powracają młodzieńcze emocje, wspomnienia,  gdy słuchanie muzyki wzbudzało niesamowite ekscytacje.
„Hellish Crossfire” to jeden z tych albumów, do których często powracam. Trudno uwierzyć, ale w tym roku mija 30 lat od ukazania się tego wielkiego dzieła, które nic a nic nie straciło  na swojej sile rażenia. Ten krążek wciąż ma w sobie ogromny potencjał i niespożyte źródło miażdżącej energii, a przy tym zachował wiele świeżości. Sposób, w jaki udało się IRON ANGEL zatrzymać magiczną atmosferę połowy lat 80., to prawdziwe mistrzostwo.
Stronę IRON otwiera utwór zatytułowany „The Metalion”. Bardzo dynamiczny, pełen niezwykłej energii numer, idealnie pasuje jako otwarcie płyty. Gitary tną niczym najostrzejsza stal Toledo. Głębokie brzmienie bębnów Mike Matthesa,  totalnie opętańczy wokal Dirka Schrödera i  Piekielny feeling sprawia, że kompozycja zapada w pamięci. Każdy riff  poraża tu swoją mocą. Kolejny klasyk na tej płycie to „Sinner 666”. Od samego początku implikuje słuchaczowi skondensowaną intensywność, która w połączeniu z Infernalnymi tekstami robi naprawdę masakrując wrażenie. Ileż w tym utworze młodzieńczego buntu i tego zamiłowania do szybkości! W „Black Mass”  wyczuwam pewne wpływy wczesnego RUNNING WILD. Jest to znacznie brutalniej zagrane, ma jednak nieprawdopodobną nośność, a przy tym jest bardzo chwytliwe. To, z jaką łatwością IRON ANGEL udało się w tych kompozycjach połączyć brutalność ze zgrabnie przenikającą całość melodyjnością, dowodzi niezwykłego kunsztu tego zespołu. Całość wpada z niezwykłą łatwością w ucho, a przy tym nie ulega rozmiękczeniu. Kolejny numer ze strony IRON to „The Church of The Last Souls”. Nie spodziewajcie się wytchnienia. Całość gna niczym Piekielny Wicher. Warto zwrócić uwagę na solowe partie gitar, które, choć dość oszczędne, doskonale uzupełniają całość. Zamykający pierwszą stronę „Hunter In Chains” to jedna z bardziej hymnicznych kompozycji na tym wspaniałym dziele. Zawiera w sobie sporo Piekielnego Rock’N’Rolla, który na koncercie musiał pod sceną rozpętywać niezłe Inferno. Dodajmy do tego świetne solówki. Naprawdę, słuchając tych dźwięków, można zwariować ze szczęścia.
Druga strona, nazwana ANGEL, bynajmniej nie proponuje słuchaczowi łagodniejszych dźwięków. „Rush of Power” to naprawdę skondensowana dawka agresywnego metalu i jeden z szybszych numerów na płycie, wyróżniający się totalną, niepohamowaną energią. „Legions Of Evil” rozpoczyna się dość podobnie jak „Flash of the Blade” z „Powerslave” IRON MAIDEN, choć nosi też spore znamiona naleciałości JUDAS PRIEST. Diabeł też zrobił swoje i dzięki niemu kompozycja nabiera znacznej zadziorności. Na pierwszy plan wybijają się doskonałe gitarowe pojedynki Petera „Piet” Wittke i Svena Strüvena. Ogromna szkoda, że obaj panowie już nie żyją. Był to jeden z ciekawszych gitarowych duetów, tworzących świetne, iskrzące solówki. Dodatkowym atutem obu gitarzystów były niezwykłe riffy, które w połączeniu z potężnym brzmieniem uskuteczniały niezwykłą dewastację umysłu. To właśnie dzięki nim „Hellish Crossfire” ma tak niszczycielską moc rażenia. „Wife of The Devil” to kompozycja mająca w pierwszej fazie znamiona ballady z chóralnym wstępem w stylu BULLDOZER. Mimo to dość szybko rozwiewa złudzenia, dając nam solidny kawał Speedmetalowego Diabelstwa, które skutecznie wtłacza się pod skórę z tak potężną intensywnością, że czuje się na duszy wypalone znamię Piekła. W „Nightmare” również nie spodziewajcie się taryfy ulgowej. Całość zamyka „Heavy Metal Soldiers”, zawierający sporo wpływów KREATOR. Numer pędzi niczym oszalały, wyróżniając się niezwykle zapadającym w pamięci  refrenem i masakrującą mózg solówką.
Kiedy pomyślę, że ten wielki zespół istniał zaledwie pięć lat, pozostawiając po sobie tylko dwa albumy, robi mi się niezwykle smutno. IRON ANGEL dysponował co najmniej tak wielkim potencjałem jak Kreator i spokojnie mógł osiągnąć ten sam status, gdyby zespołowi nie zabrakło determinacji i wiary w to, co robili. „Hellish Crossfire” to dzieło bez słabych punktów. Każda z kompozycji to prawdziwy majstersztyk, a razem tworzą dzieło ze wszech miar ponadczasowe. Ubolewam, że w obecnych czasach niewiele albumów może się równać z tą płytą, która mimo upływu trzech dekad dzielących to dzieło od premiery ciągle poraża swoją Potęgą. 
Brazylijskie wydanie CD Marquee records posiada 6 bonusów pochodzących z pierwszego demo IRON ANGEL „Power Metal Attack”.
LWS

 

 

 

baa222

 


 

 

 

Informacje o wydajności

Application afterLoad: 0.001 seconds, 0.29 MB
Application afterInitialise: 0.018 seconds, 0.97 MB
Application afterRoute: 0.026 seconds, 1.21 MB
Application afterDispatch: 0.043 seconds, 2.25 MB
Application afterRender: 0.047 seconds, 2.35 MB

Zużycie pamięci

2501480

Zapytań do bazy danych: 12

  1. SELECT *
      FROM jos_session
      WHERE session_id = '010emnojoqmli01d9ercput175'
  2. DELETE
      FROM jos_session
      WHERE ( time < '1714131191' )
  3. SELECT *
      FROM jos_session
      WHERE session_id = '010emnojoqmli01d9ercput175'
  4. INSERT INTO `jos_session` ( `session_id`,`time`,`username`,`gid`,`guest`,`client_id` )
      VALUES ( '010emnojoqmli01d9ercput175','1714132091','','0','1','0' )
  5. SELECT *
      FROM jos_components
      WHERE parent = 0
  6. SELECT folder AS type, element AS name, params
      FROM jos_plugins
      WHERE published >= 1
      AND access <= 0
      ORDER BY ordering
  7. SELECT MAX(time) 
      FROM jos_vvcounter_logs
  8. SELECT m.*, c.`option` AS component
      FROM jos_menu AS m
      LEFT JOIN jos_components AS c
      ON m.componentid = c.id
      WHERE m.published = 1
      ORDER BY m.sublevel, m.parent, m.ordering
  9. SELECT template
      FROM jos_templates_menu
      WHERE client_id = 0
      AND (menuid = 0 OR menuid = 9)
      ORDER BY menuid DESC
      LIMIT 0, 1
  10. SELECT a.*, u.name AS author, u.usertype, cc.title AS category, s.title AS section, CASE WHEN CHAR_LENGTH(a.alias) THEN CONCAT_WS(":", a.id, a.alias) ELSE a.id END AS slug, CASE WHEN CHAR_LENGTH(cc.alias) THEN CONCAT_WS(":", cc.id, cc.alias) ELSE cc.id END AS catslug, g.name AS groups, s.published AS sec_pub, cc.published AS cat_pub, s.access AS sec_access, cc.access AS cat_access 
      FROM jos_content AS a
      LEFT JOIN jos_categories AS cc
      ON cc.id = a.catid
      LEFT JOIN jos_sections AS s
      ON s.id = cc.section
      AND s.scope = "content"
      LEFT JOIN jos_users AS u
      ON u.id = a.created_by
      LEFT JOIN jos_groups AS g
      ON a.access = g.id
      WHERE a.id = 947
      AND (  ( a.created_by = 0 )    OR  ( a.state = 1
      AND ( a.publish_up = '0000-00-00 00:00:00' OR a.publish_up <= '2024-04-26 11:48:11' )
      AND ( a.publish_down = '0000-00-00 00:00:00' OR a.publish_down >= '2024-04-26 11:48:11' )   )    OR  ( a.state = -1 )  )
  11. UPDATE jos_content
      SET hits = ( hits + 1 )
      WHERE id='947'
  12. SELECT id, title, module, position, content, showtitle, control, params
      FROM jos_modules AS m
      LEFT JOIN jos_modules_menu AS mm
      ON mm.moduleid = m.id
      WHERE m.published = 1
      AND m.access <= 0
      AND m.client_id = 0
      AND ( mm.menuid = 9 OR mm.menuid = 0 )
      ORDER BY position, ordering

Wczytane pliki języka

Nieprzetłumaczone frazy - tryb diagnostyczny

Brak

Nieprzetłumaczone frazy - tryb projektanta

Brak